Co jak co, ale naszym bratankom braku polotu kulinarnego nie sposób zarzucić. Słyną ze znakomitego jedzenia, a my mieliśmy okazję przekonać się o tym w dniu 17.03.2008 roku, podczas ciekawej lekcji na temat węgierskiej kuchni. Opowieściami o hardych batiarach, którzy oprócz broni zawsze mieli przy sobie kociołek na gulasz, sól i paprykę; o przydrożnych czardach, w których można było zjeść, wypić i potańczyć, czardasza oczywiście; o licznych szkołach gotowania Halasze czyli zupy rybackiej i o wielu innych tajemnicach węgierskiej kuchni opowiadał tłumacz, dziennikarz i były dyplomata Szabolcs Szilagyi, a dania gotował kucharz węgierskiej ambasady. Nam kręciło się w głowach od nazw – niech ktoś spróbuje powiedzieć choćby palacsintafeltujt co oznacza po prostu naleśnik! I kręciło w nosie od ostrych zapachów papryki, pieprzu, czosnku, cebuli … Pokaz kuchni węgierskiej zorganizowała Pani Kierownik Szkolenia Praktycznego Urszula Augustyniak, a udział wzięły klasy III g1, IV g oraz reprezentanci IId.